czwartek, 26 marca 2009

Wyjazd do Cruz das Almas

Moi kochani,

przepraszam za przerwe w blogu, niestety ostatni tydzien spedzilem w lozku z wysoka goraczka.
Dzisiaj opowiem wam o swojej wycieczce na uniwersytet w malej miejscowosci Crus das Almas ale zanim zaczne 2 slowa o dyskotece reagge. Mianowicie wybralem sie z moim znajomym "rasta" na impreze Reage gdzie towarzystwo jest raczej jednolite, wiekszosc osob z faweli, czesc dealerow, zadnych gringos(turystow). Podrygujac sobie w rytm reagge ,pociagajac piwko ze swiadomoscia,ze pasuje tu jak wol do karety, nagle meskie krzyki i wpada na dyskoteke 4 policjantow z pistoletami w dloniach krzyczac cos i mierzac w glab dyskoteki. Ku mojemu zdziwieniu tlum mlodych ludzi nie przejal sie tym zbytnio, zadnych piskow, niektorzy spokojnie wyszli nni dalej sie bawili i saczyli piwo. Po 10 minutach policja wyszla jakby nigdy nic. Dowiedzialem sie pozniej, ze ta dyskoteka to siedlisko dealerow i przeciez nic powaznego sie nie salo...:)

Wracajac do mojej wycieczki, wstalem o 5:30 , na zewnatrz jeszcze ciemno, deszcz lal jak prysznic, po porannej toalecie swit nastal w 15-20 minut, slonce, upal i krzyki malych malpek mokaki na drzewach (tak, tu glownymi mieszkancami drzewek owocowych sa male malpki, bardzo plochliwe). Podreptalem na autobus, czekajac na przystanku juz ktos probowal wyciagnac ode mnie 50 groszy na kawe. W autobusie o 6:30, tlum ludzi i to jakich, same mlode sliczne studentki z ksiazkami w reku. Autobus dojechal na glowny dworzec autobusowy gdzie juz trzeba pilnowac plecaka bo jest wielu chetnych. Szczesliwie,ze Brazylijczycy nie sa punktualni wiec pomimo mojego 15 minutowego spoznienia udalo mi sie zlapac autobus wyjezdzajacy z miasta. Centrum miasta tetnilo zyciem a fawele spaly...Patrzac na niewiarygodna ilosc obskornych dzielnic zrozumialem dlaczeko Salwador zamieszkuje 3mln. mieszkancow. Dalej lasy, pola zupelnie podobne do tych polskich z wyjatkiem palm, bananowcow i innych egzotycznych roslin. Po drodze widzialem wiele malych przydroznych miejscowosci, dziurawe drogi, domy w oplakanym stanie, ludzi sprzedajacych owoce przy drodze lub czekajacy na autobus na prowizorycznych drewnianych przystankach (chroniacych tylko przed sloncem). Po dwoch godzinach dojechalem do Cruz das Almas, malego skromnego miasteczka, ze swatygowanymi domkami, samochodami i uniwersytetem w trakcie renowacji. Jest tu jednak cos co odczuwa sie bardzo mocno, otwartosc i przyjacielskosc ludzi, chec pomocy i rozmowy.Pòd tym wzgledem Brazylia to na prawde nr 1. Tak wiec dojechawszy na teren uniwersytetu i ku mojemu zdziwieniu pomimo specyfiki rolniczej studiuje tu b.duzo dziewczyn o calej gamie odcieni skory nie w wiekszosci bialych jak to bylo w Salwadorze. Co do odcieni skory to jet ich mnostwo i jest to wynacznik atrakcyjnosci mlodych ludzi. Czesto slysze jak ktos z moich znajomych mowi, ze podoba sie jej/jego kolor skory i nie dlatego,ze jest bielszy czy ciemniejszy,tylko,ze jest sexi. To prawda niektore odcienie sa wyjatkowo apetyczne :)
Wracajac jednak na uniwersytet , spotkalem sie trojka profesorow z ktorych dwoje po godzinnej rozmowie zaproponowaly mi dach nad glowa i wyzywienie przez najblizsze tygodnie a w pozniejszym czasie napisza podanie o dofinansowanie mojej pracy. Tak wiec sprawy naszej organizacji posunely sie do przodu, dnia 30 marca rozpoczynam projekt od wizytacji grup producenckich w tym regionie, produkujacych owoce warzywa,przetwory i opakowania z recyklingu.
Pierwszym zadnaiem jest pomoc pewnej spolecznosci w suszeniu owocow celem sprzedazy produktow finalnych w restauracji uniwersyteckiej. Okazalo sie,ze takich grup producenckich powstaje tu coraz wiecej i wszyskie bez wzgledu na to co produkuja maja ten sam problem-kuleje marketing ich produktow, marek i kanalow dystrybucji. Po malych negocjacjach udalo mi sie naklonic uniwersytet do pomocy mi w swiadczeniu tego typu uslug, dostane wiec wszystkie kontakty, wlasne biuso i kompa-pozniej dofinansowanie ,zebym mial z czego zyc J Mysle,ze Hum.League najszbciej bedzie rozwijalo sie przy wspolpracy z uniwersytetami w rznych krajach. Mozliwosci sa nieograniczone trzeba tylko ostro glowkowac i gnac do przodu.
Aha, dodam jeszcze jakie sa relacje miedzy studentami a profesorami bez wzgledu na ich tytul, wszyscy sie obcalowuja, poklepuja, sciskaja, smialo takie relacja mozna okreslic jako dobra znajomosc lub przyjazn a nie nadrzednosc. Profesorowie interesuja sie sukcesami prywatnymi uczniow a dodam,ze jest to uniwersytet publiczny. Spacerujac wiec po terenie uniwersytetu ciagle ktos mnie zaczepial i wypytywal, raz jakas studentka, pozniej profesorka i ciagle ktos inny, wszyscy ciekawscy ktoz to przyjechal.
Droga powrotna do Salwadoru byla mniej relaksujaca, niestety z przyczyn zaladkowych musialem porwac sie na opuszczenie autobusu na jakims zadupiu (szczescie,ze byla stacja benzynowa) no i musialem lapac kolejny ktory przejezdzal...coz tak bywa.
Humor mi jednak dopisywal bo z niepotwierdzonych informacji wynika,ze bede jedynym Polakiem ktory bedzie mieszkal w tej miejscowosci.

Bez odbioru...
Mati
PS: Zdjecia po prawej z musicalu polaczonego z pokazem Capoeiry.

1 komentarz:

  1. Mati jesteś niesamowity. Biorę się do roboty i po wakacjach jestem u Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń