środa, 26 sierpnia 2009

Caatinga- piekno polpustyni

Utknalem w zepsutym autobusie, poraz pierwszy od 2 miesiecy dzien jest pochmurny, temperatura i wilgotnosc jednak wysoka. Obok autobusu wsrod palm i wysokich kaktusow spokojnie pasa się krowy...

Tak już wracam do Salvadoru, na jak dlugo...jeszcze nie wiem, mam nadal sporo pracy ze stowarzyszeniem z ktorym pracowalem.

Zastanawialem się tez nado kupnem malego 3-pokojowego domku malym miasteczku w okolicy Remanso, niestety naal nie wiem czy na prawde chcialem tam mieszkac czy tylko cena 9.000 zl (dziewiec tysiecy zl) z ogrodem niedaleko rzeki była tak kuszaca.
Zanim calkowicie wroce do Salvadoru moimi opowiesciami 2 najblizsze blogi poswiece jeszcze interiorowi.

Ponizej link ze zdjeciami z mojej wycieczki:

Kliknij tutaj aby otworzyc prezentacje zdjec

Tak więc pewnego piatkowego wieczoru odwiedzil mnie mój kolega Wisley, po krotkiej konwersacji doszlismy do wniosku,ze pasowalo by przyjzec się z bliska lokalnej przyrodzie zwanej caatinga. Jest to specyficzna dla pólpustyn roslinnosc, moge ja smialo okreslic jako niska, sucha i klujaca. Tak więc w sobote rano przygotowani w 4 osoby wsiedlismy na 2 motcykle i godzine pozniej jadac piaszczysta drogabylismy na miejscu, motory zostawilismy w malej wiosce u podnoza gory i w droge ok 7 km w jedna strone na wysokosc 600-700 m. Scezka doszlismy do pewnego wzniesienia, skad rozpoczelismy wedrowke z maczeta w reku ( br: Facão).Roslinnosc jutaj jest miejscami gesta, bardzo sucha i poddatna na dzialanie ognia. Dlaczego wiec polpustynnia, otoz dlatego,ze tam gnie dzie ma zwartej roslinnosci momentalnie pojawia sie piasek oraz przez 3-4 miesiace miedzy wrzesniem i grudniem cala roslinnosc wysycha, drzewa krzewy sa bez lisci, mniejsze rosliny wysychaja. Nie spotkalem zadnych wezy lub innych jadowitych stworzen(tylko jednego pajaka wielkosci ok 7cm), wylacznie male i ciekawskie jaszczurki, które jak się usiadzie na kamieniu, podchodza, wchodza na buta i spodnie i prubuja czy są jadalne.

Gora na która się wspielismy jest pelna rudy zelaza, do tego stopnia,ze niektore kamienie są zardzewiale, a jak rzucimy kamien o kamien, uslyszec można dźwięk jak z kuzni. Blizej szczytu roslinnosc się zmienia, pojawiaja się drzewa, których galezie maja korzenie i wszelkiej masci kaktusy typu agava lub te które znamy z westernow. Na szczycie, niespodzianka, widok na część najwiekszego sztucznego zalewu na swiecie, pelnego wysp i o blekitno-zielonym kolorze wody.

Powiem szczerze,ze po 2ch takich wyprawach i wieczorach wyciagania kolcow z rak (niestety nie mialem rekawiczki uzywajac maczety), degustowaniu owocow lesnych typu Maracuja do mato, jestem zafascynowany ta czescia kraju i nadal mysle nad tym domkiem nad rzeka :)

PS: Wiecej zdjec znajdziecie na blogu mojego kolegi (link ponizej):

Kliknij tutaj aby przejsc do bloga gdzie znajdziesz wiecej zdjec

Serwus.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz