piątek, 10 kwietnia 2009

Z dnia codziennego

Witam was w to mile popoludnie. Slonce nadal wyglada znad horyzontu I za godzine bedziecie mogli ogladac zachod nad wyspa Itaparica. Temperatura nadal przekracza 30 stopni, w waskich uliczkach San Antonio z kazdego okna ktos wyglada ciekawy co sie dzieje na ulicy. Popoludnie uplywa bardzo spokojnie w tej dzielnicy. Zupelnie inaczej jest w cenrum gdzie znajduje sie glowny dworzec autobusowy Rodoviaria I centrum handlowe Itapua. Tutaj tlumy ludzi pedzacych w roznych kierunkach, przechodzacych po “kladkach” nad ulicami. Na kazdym rodu ktos cos sprzedaje, “srebrne” naszyjniki, pirackie filmy, lub plyty z nagraniami z karnawalu. W centrum handlowym ludzie nawet wygladaja podobnie jak w centrach Warszawskich, dobrze ubrani, jedzacy fast-foody, szal zakupow I kolejki przy bankomatach…ciekawe, jestem na drugim koncu swiata a takie podobienstwo.

Kochani, zaczne od tego,ze coraz trudniej jest mio pisac, gdyz przyzwyczailem sie do lokalnego trybu zycia, juz nie zaskakuja mnie sprzedawcy bananow, wozacy towar na taczkach czy ludzie w autobusie pytajacy czy moga potrzymac mi siatke z zakupami ( kierowcy autobusow jezdza jak szaleni I nie da sie trzymac tylko jedna reka. Jesli wiec ktos cos trzyma, osoba siedzaca proponuje pomoc). Duzo takich sytuacji wydaje mi sie obecnie normalne. Postaram sie jednak pisac o rzeczach codziennych, ktore mozecie uznac za ciekawe…
Tak wiec 5 dni temu przeprowadzilem sie do spokojnej dzielnicy Salvadoru, gdzie nie ma turystow a ludzie prowadza brazylijski spokojny tryb zycia. Niestety na razie nic nie wyszlo z mojej przeprowadzki do Cruz das Almas, Uniwersytet zwrocil sie z prosba o napisanie projektu w celu formalnej mozliwosci jego realizacji i udzielenia dotacji na moja egzystencje tutaj. Wszystko sie przedluza co niewatpliwie wplywa na moje zniecierpliwienie. Pozytywna strona jest jednak pula pieniedzy w wys. 5000 R$ (tj. Ok.7500 zl) na realizacje naszego projektu.
Wracajac jednak do rzeczy codziennych, dzielnica w ktorej mieszkam jest biedniejsza od poprzedniej, nie jestem w stanie jak na razie robic tutaj zdjec. Czasem spotykam sie z kilkorgiem znajomych aby wypic piwko na placu, pograc na bembnach, gitarze I skrzypcach. Zwykle ludzie pijacy piwo obok nas pomagaja nam grac, przychodza pokazac co ini umieja, lub po prostu wyrazaja entuzjazm klaskajac. To granie nie jest jednak proba nasladowania mlodych ludzi wluczacych sie po miesci I udajacych hipisow (vagabundas), jest to radosna tworczosc kilkorga mlodych ludzi z kilku krajow (szwecji, USA, Francji ,Polski I Brazylii). Dwa slowa o mieszkaniu. Mieszkaja ze mna 3 dziwczenta, 37 BRazylijka , 26 letna Amerykkanka I dziewczyna z Haiti w podobnym wieku. Atmosfera jest swietna, ponadto dziewczyny czesto gotuja co znacznie ulatwia mi zycie.
Spacerujac wieczorami po uliczkach Sant Antonio z kazdego okna wyglada starsza pani, dzieci, dziewczeta, psy I koty. Zwierzeta staraja sie nasladowac ludzi I wieczorami siedza na parapetach wystawiajac pyszczki przez wszechobecne kraty w oknach, ostro reagujac na kazde przechodzace zwierze. Mieszkancy spedzaja duzo czasu w tych uliczkach, siedza grupkami przy scianie, drzemia,lezac na chodniku przy drzwiach wejsciowych. Kobiety I mezczyzni witajac sie I zegnajac obcalowuja sie w policzki (2 calusy) mezczyzni podaja dlon I udezaja sie piesciami. Dwa dni temu mialem okazje rozmawiac z hydraulikiem pracujacym tutaj w domu, powiedzial mi, ze w Salwadorze na 1 mezczyzne przypada 7 kobiet I skwitowal to stwierdzeniem, zebym przygladnal sie nap lazy ile jest kobiet w stosunku do mezczyzn. Dodal tez,ze “1 kg mezczyzny jest tutaj w cenie”. Musze sprawdzic jak realnie wygladaja statystyki, alre to co powiedzal z autopsji wydaje sie zawierac prawde, szczegolnie,ze miejscowi chlopcy bardziej interesuja sie szwedzkimi turystkami niz dziewczynami lokalnymi. Ow pan powiedzial mi takze,ze ubostwo siega bardzo gleboko, niektorzy mieszkaja na ulicy zebrzac jedzenie I prawde mowiac cyt.“psy w Salwadorze maja wyzsza pozycje spoleczna niz ci ludzie”. Po ponad miesiecznym pobycie tutaj I wizytach w kilku biednych czesciach miasta, musze stwierdzic,ze okreslenie fawela zaczyna sie zacierac., to co kiedys uwazalem za fawele, dzis jest dzielnica gdzie mieszkam a prawdziwe fawele sa tam,gdzie nie ma juz zadnych samochodow, droga jest z usypanej ziemi nie ma mediow a domy sa w kompletnej ruinie. W mojej dzielnicy domy sa obskurne, pelno jest dziur w asfalcie, ludzie chodza w obdartych ubraniach ale jest jednak bezpiecznie-przynajmniej w ciagu dnia. Wieczorem kazdego dnia kots ubrany w dziurawe ubrania podchodzi do krat okna I prosi o kawalek chleba I kawe. Takie sytuacje sprowadzaja mnie na ziemie I przypominaja o celu w jakim tu przyjechalem, bo “nawet w raju potrafi padac zbyt czesto”


PS. Wczoraj mialem rozmowe z duza organizacja pozarzadowa w regionie I w niedziele jade odwiedzic ich 2 stowarzyszenia. Projekty zlokalizowane sa w miasteczku Remanso- ok 800 km od Salvadoru w glab kraju. Z pewnoscia przywioze wam z tamtad informacje o calkowicie innej Brazylii, bo kilka osob tutaj w miescie powiedzalo mi,ze interior (glab regionu) jest jak inny kraj.
PS2: Staram sie taez robic zdjecia swoim znajomym...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz