Park Narodowy Chapada Diamantina oddalony jest o ok 450 km od Salvadoru i jest byłym wykopaliskiem diamentów i węgla kamiennego. 22 lata temu przyjechał do Chapady Amerykański naukowiec, któremu udało się zarejstrować ten region jako park narodowy na obszarze 1500 há (przepraszam za błąd w filmie,który wkrótce zobaczycie na moim blogu).
Moja wycieczka do Chapady była samotna, niestety nie udało mi się namówić żadnego ze znajomych na przyłączenie się, spakowałem więc namiot i wskoczyłem do nocnego autobusu zmierzającego do miasteczka Lençois, zlokalizowanego w sercu parku narodowego.Gdy nad ranem wysiadłem z autobusu, grupa przewodników dopadła przyjeżdzających proponując motel lub swoje usługi. Dotarłem wreszcie na kemping, rozłorzyłem namiot i poszedlem pozwiedzać trochę miasteczko. Z ciekawości wstępowałem też do agencji turystycznych pytając o przewodników...i tu niespodzianka, ceny, które mi oferowali kształtowały się od 100 zł za jedno dniową wycieczke do 750 zł za 3 dniową.
od razu zasiadła przy instrumentach i rozpoczęła grać brazylijskie przeboje w stylu Dżem, powoli zaczęli pojewiać się zwabieni dzwiękiem inni młodzi ludzie, którzy także prezentowali co potrafią grać. Nie chwaląc się, pomimo mojego beztalencia w graniu na bembnie (bongos), łupałem w ten instrument prawie całą noc. Po północy pojawiły się dwie dziewczyny z jakiejś profesjonalnej grupy muzycznej i zaczął się pradziwy konert.
Kolejnym punktem wycieczki był wodospad diabelski, miejsce na prawdę przepiękne, kolor wody czarny,a lokalizacja wodospadów i jezior przypomniała mi park narodowy w Chorwacji Plytvickie Jeziora. Różnica między obydwoma parkami jest jednak taka,że tu w brazylii można się kąpać w każdym wodospadzie, jeziorze. Oczywiście są też osoby, które naciągają tą zasadę, organizując zabawy i grill, śmiecąc dookoła. Niestety w Brazylii Północno-wschodniej to nic dziwnego. Wycieczka skończyła się wspinaczką na jedną z gór kanionu Pai Inacio, skąd rozpościera się przepiękny widok na cały kanion. Niestety zaplanowany zachód słonca zostal zepsuty przez chmury, zdjęcia jednak zrobiłem.
Po powrocie wieczór i kolejny dzień spędziłem w towarzystwie premiłej koleżanki Jucy, wraz z jej półtorarocznym synkiem półfrancuzem. Mały Noam był niesamowitym obiektem do fotografowania, nawet istnieje podobieństwo miedzy mną i nim jak byłem w tym wieku.
Ojciec chłopczyka jest przykładem, że do Chapady Przyjeżdza wielu turystów, artystów, którzy decydują się tam zostać.
Z tych grup które poznałem dominują francuzi, izraelczycy i amerykanie. Ojciec chłopczyka jest francuzem w moim wieku, który uciekając przed odpowiedzialnością życia we Francji, przypadkowo dorobił sie tu syna.
Z a 2-3 dni znajdzienie na moim blogu krótki film z tego wyjazdu.
PS1: No i jeszcze informacje z ostatniej chwili, upał w Salvadorze jest niemiłosierny, w telewizji trąbią, że tej wiosny mamy tu lato, jet ok 40 st.
PS2:Na mojej ulicy w pokoju motelowym transwestyta zabił jakąś tu znaną osobę publiczną jak byłem w Chapadzie. Chłop miał rodzinę, dzieci, pieniądze i skonczył życie w pokoju z transwestytą i z nożem w klatce piersiowej.
PS3: Pani, która pomaga nam sprzątać mieszkanie a mieszkam ze studentami, wczoraj wracając o domu doświadczyła kradzieży masowej w autobusie. Niestety chyba przestanę jeżdzić po mieście z aparatem.
Kliknij aby obejrzeć galerię fotografii z Chapady Diamantiny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz